Nowy Jork zawsze kojarzy się z przepychem i wysokimi cenami. Jak spędzić zatem pełen wrażeń dzień wydając na atrakcje 6$?
Czy zastanawiasz się czasem jak wyglądają typowe amerykańskie dinery? Pewnie masz w głowie widok czerwonych kanap, podłogę w szachownicę i kelnerki na rolkach, a burgery są serwowane ze 100% wołowiny ze świeżo zabitej krowy, wypasanej na farmie tuż obok autostrady. Nic bardziej mylnego.
Poprosiłam koleżankę z pracy, żeby zabrała mnie do tego rodzaju knajpy, chciałam poczuć USA pełną piersią. Z tego co zdążyłam zauważyć, lokal niczym nie przypominał tych z filmów, a obsługa pochodziła ze słonecznej Italii. Dopiero potem Dawn wyjaśniła mi, że większość amerykańskich dinerów prowadzą Włosi, a większość pizzerii na Manhattanie zarządzana jest przez Amerykanów. Tego dnia miałam okazję spróbować amerykańsko-wloskiego burgera, kolejnego dnia włosko-amerykańskiej pizzy. Pizza wygrywa. Zawsze.


Dzień w biurze bardzo szybko się skończył, dlatego już o 16 wyruszyłam w drogę. Kupiłam bilet do metra za 3$ i już byłam w kolejce do stacji City Hall przy moście Brooklińskim. Już wiesz co jest główną atrakcją dzisiejszego dnia.
Most, jak i jego otoczenie bardzo mnie zaskoczył. Konstrukcja jest bardzo stara, drewniany pasaż znajduje się nad ulicą a jego długość to prawie 2km! W mojej głowie pojawiło się już po raz kolejny w tym tygodniu zdanie: „Mają rozmach…”. Widok z mostu jest przecudowny, a wejście całkowicie darmowe. To tutaj kupiłam swoje magnesy na lodówkę, pamiatki na moście można kupić taniej niż gdziekolwiek w mieście.






Po zejściu z mostu skierowałam swoje kroki w kierunku nabrzeża. Tu spotkało mnie kolejne zaskoczenie. Żeby dostać się nad brzeg East River, trzeba przejść chodnikiem zawieszonym nad ulicą Brooklyn Bridge Park. Jest to bardzo zielone i spokojne miejsce, które warto odwiedzić.
Po dojściu na Harbour View Lawn nareszcie rozłożyłam się na trwace i podziwiałam Downtown z innej perspektywy. Kiedy wybiła 18, myślałam że zamykają park, ponieważ prawie 100 osób nagle wstało i zaczęło iść w stronę wyjścia. Okazało się, że w tym miejscu akurat odbywa się Flash Mob. Jest to inicjatywa społeczna, w której przypadkowi nieznajomi umawiają się w jednym miejscu i o wyznaczonej porze wykonują ustalone wcześniej zadania.








Chyba nie dane mi było oglądać lepszego widoku niż zachód Słońca nad Manhattanem.
Dobrym pomysłem okazało się wejście do tej części miasta Mostem Brooklyńskim, a powrót Mostem Manhattańskim. Widok na zatokę jest niezapomniany, a zejście z mostu znajduje się w Chinatown, gdzie po całym dniu można zjeść tani i pyszny obiad w licznych azjatyckiech knajpkach.
Z Chinatown wróciłam metrem do Midtown, płacąc za podróż kolejne 3$. Cały dzień spędziłam na świeżym powietrzu, spacerując ponad 15km, wydałam 6$ płacąc za te piękne widoki. Był to najlepszy dzień w Nowym Jorku, lepszy od wjazdu na 70 piętro, lepszy od spaceru w Central Parku, lepszy niż impreza na dachu. Czasem niewiele trzeba, żeby przeżyć wspaniały dzień.







